wtorek, 9 sierpnia 2016

"Qwerty: W Stronę Słońca" - Rozdział V: "Atak w kinie", część 2

Pod spodem kolejna część piątego rozdziału książki "Qwerty: W Stronę Słońca" - dlaczego Lesley Bliss wylądowała w szpitalu? I co to ma wspólnego z Qwertym? Przecież nigdy się nie lubili... Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w tym poście - zapraszam i życzę miłej lektury. (Wszystkie rozdziały w porządku chronologicznym można znaleźć w poście TUTAJ.)


QWERTY: W STRONĘ SŁOŃCA
TOM V

Dla Bogdana.

Poprzedni odcinek powieści znaleźć można TUTAJ.

Rozdział 5, część 2
Atak w kinie

*
Qwerty i Ange popatrzyli na siebie z zaskoczeniem. Lesley Bliss? Co Lesley mogła mieć wspólnego z Qwertym?

-Była w kinie ze swoim narzeczonym i… 

-Ale zaraz, to Lilly miała dzisiaj bilety do… - zaczęła Ange i urwała. Lilly narzekała dzisiaj, że źle się poczuła. Najwidoczniej oddała swoje bilety siostrze…

-Co się stało? – zapytał Qwerty, łapiąc się za grzbiet nosa, jakby coś kłuło go między oczami. 

-Ktoś zaatakował ją podczas seansu…nie wiem, czy to Troy. Może ludzie Asqualora. 

-Widziałeś gdzieś białe płatki? – zapytał Qwerty i tamci spojrzeli na niego jak na wariata. 

-Słucham? – nie zrozumiał John. 

-Białe płatki kwiatków. Jak na pogrzebie Sylvii. Widziałeś je gdzieś?

John uniósł brwi i pokręcił przecząco głową. 

-W takim razie to nie Troy. To robota Asqualora – powiedział Qwerty z pewnością w głosie. Potem oparł głowę na oparciu kanapy i zamknął oczy. 

-Jak ona się czuje? Co jej jest? – zapytał. 

John nie odpowiadał przez chwilę, więc Qwerty uchylił powieki, tym razem spoglądając na Johna z przerażeniem.

-Ona nie…?

-Jest w śpiączce – odparł John.

Siedzieli przez chwilę w milczeniu, starając się jakoś przyswoić te wiadomości. 

-Ja… Lepiej zadzwonię do Lilly… - zaczęła Ange, ale zanim sięgnęła po telefon, on już dzwonił. – Lilly – powiedziała Ange, wstając z kanapy i odbierając telefon. Qwerty niechętnie puścił jej rękę, jakby się bał tracić ją z oczu choć na chwilę. 

Chłopiec został na kanapie sam, z Johnem i państwem Sandbanks patrzącymi na siebie nawzajem. Nikt nie wiedział, co powiedzieć. 

-Nie podążaliśmy za Lesley – odezwał się w końcu John. – Nie braliśmy jej pod uwagę…

Qwerty siedział na kanapie, zdrętwiały. Doskonale to rozumiał. Lesley nie była dla niego nikim bliskim. Nie lubił jej. Ale to wcale nie znaczyło, że chciał, aby coś jej się stało. To, że wzięła bilety Lilly wystarczyło jednak, żeby wylądowała w szpitalu w stanie śpiączki… Ile jeszcze niewinnych osób musiało zginąć przez niego? 

Qwerty czuł się całkowicie odpowiedzialny za to, co się stało i – nie po raz pierwszy – pomyślał o Brentwood. Czy to mogłoby być odpowiedzią na jego problemy? Ale nie mógł wciągać w to Angeliny; wiedział, że ona nie zostawi go i pójdzie z nim. Qwerty wyobraził sobie, co może jej się stać i przypomniał sobie, jak Collard mówił, że dla niej też znajdzie miejsce… 

Nie, nie ma mowy. Żałował tego, co stało się z Lesley i miał ochotę krzyczeć z gniewu i rozpaczy, ale nie było takiego wszechświata, w którym pozwoliłby, żeby Angelina skończyła w takim miejscu jak Brentwood. I już na pewno nie po tym, jak Roger i Terry starali się ją chronić, przez tyle lat. Nigdy by sobie tego nie wybaczył…

Ange wróciła i siadła koło niego ze smutną miną, ściskając w ręku telefon. Popatrzyli na nią, a ona uśmiechnęła się kącikiem ust, bez wesołości. Widać było, że jest bliska płaczu. 

-Rodzice Lilly są teraz z Lesley. Pani Bliss… miała lekkie załamanie nerwowe… Zatrzymali ją na chwilę w szpitalu, jest na środkach uspokajających… - powiedziała słabo i urwała. Qwerty objął ją delikatnie i ona przysunęła się do niego, wypuszczając telefon z ręki.

Kolejną część powieści można znaleźć TUTAJ (kliknij na link).

Wszystkie rozdziały w porządku chronologicznym można znaleźć w poście TUTAJ

Poprzednie części książek można kupić w wersjach papierowych na platformach Amazon lub ściągnąć za darmo jako ebooki na stronie beezar.pl. Linki poniżej: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz