piątek, 22 stycznia 2016

Komiks nie tylko dla dzieci

Komiks, nowela graficzna, manga... Często są lekceważone przez prawdziwych znawców literatury, poważnych wykładowców i Czytelników przez duże "C". Przecież to dla dzieci... Ja jednak kocham komiks, nie tylko ze względu na jego walory artystyczne, nie tylko dzięki dynamice fabuły, ale również dlatego, że... komiks to świetny sposób na naukę języka obcego. Nie wierzycie? Przekonajcie się sami... 

Obraz zaczerpnięty z: LINK

Od małego zaczytywałam się z przygodach bohaterów Disneya. Ci, którzy są już starzy, jak ja, pamiętają być może tygodniki z Myszką Mickey czy Kaczorem Donaldem. Były tam nawet konkursy - można było wynieść LEGO ze sklepu (LEGObranie, tak to się chyba nazywało) lub wygrać wycieczkę do Disneylandu. Już w młodym wieku nie miałam ani złudzeń, ani szczęścia w loteriach; za to kolorowe magazyny pochłaniałam na raz, na śniadanie.

Zdjęcie stąd: LINK

Potem przyszedł czas na Garfielda, którego rysownikiem jest Jim Davies. Proste w gruncie rzeczy paski dostarczały mi mnóstwo rozrywki. "Kajko i Kokosz", przygody Asterixa i Obeliksa, "Tytus, Romek i Atomek" - to trzy tytuły, do których wracałam latami. Nawet panie w bibliotece patrzyły na mnie dziwnie, gdy - zaczytując się w książkach Stephena Kinga - od czasu do czasu podkradałam z dziecięcych półek moje ulubione zeszyty: "Kajko i Kokosz w Krainie Borostworów", "Rozprawa z Dajmiechem", "Cudowny lek" czy "Wielki Turniej".

Źródło obrazu: www.empik.com

Moja znajomość z mangą była raczej krótka, za to intensywna. Dr Slump (autor: Akira Toriyama), historia o robocie Aralce, pozostaje wśród moich faworytów. "Akira" wciąż zachwyca. Ale moją największą słabością są... bohaterowie Marvel. Spiderman. Iron Man. Hulk. I przede wszystkim - Batman. Daj mi komiks Bisleya, a będziesz mnie miał z głowy na dłuższą chwilę... (może być też Lobo, tego samego autora).

Akira 3 - ujęcie (obraz stąd: LINK)

Akira. Dla dzieci? Nie sądzę... (Obraz stąd: LINK)

Avengers Marvel. Obraz stąd: LINK

"Komiks" to jednak nie tylko tania rozrywka dla dzieci, jak postrzegany jest przez wielu. Gdy uczyłam się języka angielskiego, pochłaniałam "rysowane" książki w ilościach nieprzyzwoitych, ponieważ był to świetny sposób na podszkolenie umiejętności lingwistycznych. Mała ilość tekstu, którą łatwo przetłumaczyć, nawet ze słownikiem, połączona z obrazami, które pomagają zapamiętać znaczenie. Szło dużo łatwiej niż, na przykład, czytanie powieści Pratchetta w oryginale, które prezentowały dla mnie spore trudności.

Pamiętam, że gdy byłam na studiach, jedna z moich Poważnych Wykładowczyń o imieniu Ross zapytała o najlepsze metody nauki języka. Odpowiedź nasunęła mi się jedna: rzuć się na głęboką wodę, jedź do danego kraju i spróbuj wymigać się od płacenia podatków. Nauczysz się bardzo szybko... To jednak nie było politycznie poprawną propozycją na zajęciach o nauce języka obcego, więc wybrałam mniejsze zło.

-Komiksy - powiedziałam. - Komiks jest świetną pomocą dydaktyczną - po czym wymieniłam powyższe powody. Ross spojrzała na mnie nie widząc, czy śmiać się, czy płakać. Widziałam, jak powoli, niczym rozprzestrzeniająca się chmura dymu znad komina, myśl zaczyna pojawiać się w umyśle pani profesor:

Czy to możliwe? Czy dorosły człowiek mógłby skorzystać na czytaniu komiksów? 

Zaraz jednak Ross otrząsnęła się, trochę jak mokry pies, i z grzecznym uśmiechem pokiwała głową. Po czym zapytała, czy ktoś ma inne pomysły. W tamtym momencie wiedziałam już, kto nie będzie moim promotorem...

Obraz znaleziony na techpedia.pl

Ja jednak obstaję przy swoim: komiks, jeśli nawet nie pomoże, to na pewno nie zaszkodzi. A jeśli jego czytanie sprawia Ci przyjemność, to i nauka okaże się tylko efektem ubocznym - nawet nie zauważysz kiedy zapamiętasz słówka, których wkuwanie zdało się na nic przez ostatnie sześć miesięcy. Ja nadal używam tej metody przy nauce hiszpańskiego - ostatnim komiksem, który zakupiłam był "El Pato Donald", czyli "Kaczor Donald", na targach taniej książki w San Pedro del Pinatar.

No co?... To w celach edukacyjnych...


3 komentarze:

  1. " Daj mi komiks Bisleya, a będziesz mnie miał z głowy na dłuższą chwilę... (może być też Lobo, tego samego autora)."

    Lobo. Nie wierzę. Masz u mnie +50 do sympatii. Serio.
    Swoją drogą, właśnie przeanalizowałem temat komiksów, które ostatnio czytam i... są to niemal same webcomics. Ale fakt - potrafią stanowić szkołę językową. O ile kultowy (i niestety - boleśnie prawdziwy) Dilbert (dilbert.com) jest napisany dość prostym językiem, to już Requiem (requiem.spiderforest.com) stanowi dla mnie czasem wyzwanie gramatyczne. No dobrze. Innych już nie będę reklamował...

    OdpowiedzUsuń
  2. Reklamuj... Dilbert to mój nowy ulubieniec. Bisley, Kidby... Szkoda, że Paul nie rysuje swoich komiksów; mam nadzieję, że nie zaprzestanie prac nad Światem Dysku, mimo że autora już nie ma... :( Za sympatię dzięki. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A co sądzicie o antykwariatach? Czy tutaj faktycznie można kupić dobre kolekcje? Kaczora donalda czytałem, jak jeszcze byłem w podstawówce. pamiętam, że wtedy do komiksów były jakieś dodatki (np. gra Kaczogród - pamiętacie?)czuję ogromny sentyment do komiksów. Ostatnio przeglądałem nawet antykwariat http://www.sklep-komiksowy.pl/ i zastanawiałem się nad tym, czy ceny są adekwatne. Jak sądzicie?

    OdpowiedzUsuń