piątek, 12 sierpnia 2016

"Qwerty: W Stronę Słońca" - Rozdział VI: "Drugi list", część 3

Pod spodem - trzecia już część rozdziału szóstego, pt. "Drugi list", a w niej list od Matthew Seymore'a... Co takiego chciał przekazać Qwerty'emu wuj Matt w dniu jego 17-tych urodzin? O czym chłopiec jeszcze nie wie? Zdradzę tylko tyle, że okaże się, iż Qwerty ma dużo większe kłopoty, niż przypuszczał. Wszystkie rozdziały książki "Qwerty: W Stronę Słońca" (TOM V serii) w porządku chronologicznym można znaleźć w poście TUTAJ (kliknij na link). 


QWERTY: W STRONĘ SŁOŃCA
TOM V

Dla Bogdana.

Poprzedni odcinek powieści znaleźć można TUTAJ (kliknij).

Rozdział 6, część 3
Drugi list

*
Qwerty przeczytał, co następuje:

Drogi Qwerty,

Właśnie skończyłem pisać mój pierwszy list do Ciebie – mam nadzieję, że otrzymasz go niedługo po moim odejściu. Jestem zmęczony, ale sił dodaje mi obraz, który mam przed oczami. Czuję, jakby mój wzrok przenikał teraz przestrzeń lat i widzę Ciebie: godnego dziedzica rodziny Seymore’ów, młodego i silnego. Domyślam się, że masz za sobą wiele trudnych wyborów i czeka Cię jeszcze wiele innych, równie ciężkich. 

Znając moich przyjaciół i przewidując wypadki, które – gdy czytasz te słowa – już się zdarzyły, domyślam się, że wiesz o wszystkim od roku czy dwóch. W swojej desperacji, nie będąc w stanie samodzielnie cię chronić, zwróciłem się z prośbą o pomoc do moich przyjaciół. John White nie zawahał się i – być może przez pewien sentyment związany z Adelą, a może po prostu dlatego, że jest porządnym człowiekiem – wziął sprawy w swoje ręce. On przez pewien czas chciał ożenić się z Twoją ciotką… Do czasu, gdy na horyzoncie pojawił się Donald Gibble. John i Roger zrobili wszystko, abyśmy mieli należytą ochronę. To im zawdzięczasz swoje dzieciństwo w Corfe Castle…

Prawdopodobnie wiesz, że zawarłem umowę z rządem, wedle której w wieku 18 lat masz dołączyć do tej samej organizacji, w której działa John… Osobiście jednak uważam, że zmuszą cię do innych rzeczy – twój talent jest nieporównywalny do niczego, co do tej pory widzieli i zapewne zaskoczysz jeszcze wszystkich. Jesteś tanią i perfekcyjną bronią – bez skutków ubocznych broni nuklearnej. Możesz zrobić niemal wszystko: pokonać armie, zrównać z ziemią całe miasta, kierować flotą czy siłami natury – wszystko to nie ruszając się z miejsca. Możesz wygrywać wojny i sprawić, że imperium stanie raz jeszcze…

Takie jest myślenie krótkowzrocznych durniów, którym wydaje się, że żądzą światem. To durnie, ale są niebezpieczni. Istnieją sposoby, aby zmusić ludzi do robienia rzeczy, których nie chcą i ci sami idioci, którzy nawołują do pokoju, nie cofną się przed niczym, aby wygrać wojnę. Nie możesz im ufać.

Nie myśl sobie jednak, że zawarłem piekielny pakt, sprzedając twoją duszę diabłu. Moi przyjaciele nie wiedzą wszystkiego, podobnie jak nasi wrogowie, po którejkolwiek stronie stoją. 

Zanim jednak przejdę do rzeczy, muszę Ci wyznać, że nie do końca jestem przykładnym, przestrzegającym prawo i zawsze robiącym to, co poprawne człowiekiem. Najważniejsze jest chyba to, że zdaję sobie z tego sprawę. Mówią, że żaden Seymore nigdy nie przeszedł na stronę Ciemności. To prawda. Ale zdradzę Ci pewien sekret, Qwerty: żaden Seymore tego nie zrobił, ponieważ nikt z nas nie musiał. Od pokoleń rodzimy się już z jedną nogą po ciemnej stronie. Ale – jak mawiał mój ojciec – nigdy nie docenisz światła, dopóki nie doświadczysz prawdziwej nocy, ot co. 

Mój temperament zawsze był dla mnie przeszkodą. Co więcej, skrzywdziłem członków własnej rodziny – Adelę, Dave’a i mojego ojca przede wszystkim. Mój ojciec nigdy nie poddał się i zawsze we mnie wierzył, nieważne, jak bezdennie głupie i groźne były moje występki. To dzięki jego trosce wyrosłem na kogoś, kto tylko trochę rumieni się patrząc w lustro. 

Mój brat, a twój ojciec był – i jest – dużo lepszym człowiekiem, niż ja. Nie ważne, jak bardzo dałem mu się we znaki, on zawsze był po mojej stronie. Pamiętam, jak dostaliśmy nowe rowery… Mieliśmy może pięć lat. Dave wsiadł na niego i pojechał, jakby nic innego nie robił od urodzenia. Ja miałem z tym problem; mój ojciec musiał pomóc mi zachować równowagę. Byłem tak zazdrosny, że – zamiast koncentrować się na własnej jeździe – za pomocą telekinezy zrzuciłem mojego brata z roweru. Do dziś ma bliznę na kolanie, po tym, jak się przewrócił… Możesz wyobrazić sobie, jak bardzo niezadowolony był ojciec. Nigdy nie krzyczał, ale był rozczarowany moim postepowaniem – wolałbym wtedy dostać porządne lanie, wierz mi. Zaszyłem się w kącie i nie chciałem wyjść. W końcu Dave przyszedł do mnie. Przyniósł mi swoje cukierki, które lubiłem i zaczął mnie pocieszać. Powiedział, że nic mu nie jest i to nie była moja wina…  

Później robiłem gorsze rzeczy. Gdy umarła moja macocha, to jest matka Adeli, był to dla mnie najgorszy okres mojego dzieciństwa. Nie chcę podawać ci szczegółów, bo do tej pory nie mogę sobie wybaczyć własnego postępowania. Wystarczy jednak, abyś wiedział, że moje zdolności obróciłem przeciwko tym, których kochałem. W końcu mój ojciec zmuszony był interweniować. Pamiętam ten dzień jak dzisiaj – wrócił do domu po jednodniowej nieobecności i zobaczył, co zrobiłem. Znalazł mnie i rozmówił się ze mną. Powiedział, że nie mogę kontynuować w ten sposób. Powiedział mi, gdzie zaprowadzi mnie moje postępowanie. Wtedy poznałem całą prawdę o naszej rodzinie, ludziach, z którymi walczyliśmy, o polityce, o wrogach, którzy nas otaczali. To był dzień, kiedy przestałem być dzieckiem. Musiałem zdecydować, po której stronie chcę być i jak będzie wyglądało moje życie.

Od tego czasu skoncentrowałem się na celach, które przyświecały mojemu ojcu i ludziom jemu podobnym. Poświęciłem im całą moją energię; po tym, co się stało, nie mogłem nawet myśleć o tym, by wiązać się z kimkolwiek czy zakładać własną rodzinę. I teraz, jako niezbyt przykładny obywatel, za to kierując się silnymi więzami rodzinnymi i kontynuując prace mojego ojca, zostawiam Ci w spadku coś jeszcze, co na pewno przyda Ci się – może nawet bardziej niż wszystkie pieniądze na świecie. Nie gwarantuje Ci to bezpieczeństwa, ale względny spokój, przynajmniej ze strony tych ludzi, którzy z egoistycznych pobudek zgodzili się pomóc utrzymać Cię przy życiu. 

Otóż w kilku lokalizacjach na naszym cudownym globie, które odkryłem podczas moich podróży, znajdują się kopie różnych dokumentów. Pełen ich zestaw leży spokojnie w skrytce w jednym ze szwajcarskich banków; mój przyjaciel, o którym zaraz Ci napiszę, poda Ci wszystkie szczegóły. Są tam rzeczy, które wystarczyłyby do obalenia poprzednich, obecnych i kilku następnych rządów – ktoś, kto posiada takie materiały, jest w stanie kontrolować polityczną stronę nie tylko naszego pięknego kraju, ale także świata. 

Jak się domyślasz, nazwisko Seymore w niektórych kręgach wywołuje wysypkę. A jednak i mój ojciec, i ja zdecydowaliśmy, że zostawimy rzeczy, by biegły swoim torem. Nie chcę myśleć, gdzie skończylibyśmy wszyscy, gdyby ktoś taki jak ja znalazł się na szczycie. Zostawiam to ludziom, którzy mają mniejsze zdolności i są bardziej bezwzględni. Tobie radzę to samo… aczkolwiek pamiętaj, że zawsze możesz – od czasu do czasu – wtrącić swoje trzy grosze.

Wraz z powyższą, nad wyraz interesującą lekturą, z którą sugeruję Ci się zapoznać, znajduje się gruby folder mojego autorstwa, oparty na zapiskach mojego ojca i jego ojca, który zapoczątkował tę pracę. Jest to pewna ustawa, którą trzeba przeforsować. W skrócie i między innymi mówi ona o tym, że wszyscy obdarzeni jakimikolwiek specjalnymi zdolnościami, w tym telekinetycznymi, telepatycznymi czy umiejący się teleportować, nie mogą uczestniczyć w pracach agencji rządowych, chyba że z własnej woli i tylko w celu zwalczania przestępstw popełnionych przez takich jak oni – lub wyjątkowo paskudnych spraw kryminalnych z udziałem ludzi nieobdarzonych talentem innym niż ten do zabijania. Ale niestety, z kradzieżami rowerów i bójkami przy pubach ludzie muszą radzić sobie sami. Znów zapytam: gdzie byłby świat, gdybyśmy rozprawiali się z każdym chuliganem rysującym po murze? Ściany byłyby wolne od graffiti, ale boję się myśleć, jaką rzeczywistość stworzylibyśmy wokół nas. 

Mam nadzieję, że nigdy nie doświadczysz tego, do czego co niektórzy są zdolni. Wiedz, że ani ja, ani ty, nie jesteśmy niepokonani. Dzieją się rzeczy, które trzeba powstrzymać. Ustawa obejmuje kilka innych spraw, którymi teraz nie będę cię zaprzątać – nie chcę pisać o nich teraz, w środku nocy. Dość, że od czasów moich wybryków musiałem borykać się z nimi samotnie co wieczór, nie mogąc spać. Zrozumiesz, gdy zapoznasz się z papierami, które ci zostawiłem…

Instrukcje co do tego, jak wprowadzić rzeczony dokument w życie znajdują się we wspomnianym folderze. Jest tylko jeden człowiek, do którego musisz się z tym zwrócić – jego podpis to wszystko, czego potrzebujesz. Można dotrzeć do niego tylko w jednym miejscu – szczegóły znajdziesz w teczce. Nie spodziewaj się ciepłego powitania z jego strony, ale też nie obawiaj się – dopóki wygrywasz, on nie odwróci się do Ciebie plecami. Mówiąc między nami: nie spotkałem w życiu gorszego drania… Nie zdziwiłbym się, gdyby przez ostatnie lata rozmyślał nad tym, jak się Ciebie pozbyć. Ale on nie jest po żadnej stronie – za wyjątkiem tej, która odnosi zwycięstwo. Pamiętaj o tym.


Jeśli powyższe Ci się powiedzie, moja umowa, którą zawarłem po tym, gdy rozdzielono Cię z Twoimi rodzicami, straci ważność. Nikt nie będzie mógł Cię wtedy do niczego zmusić. Gdybym mógł, sam bym się tym zajął, ale niestety – mój czas się kończy. Dlatego pozostawiam to zadanie Tobie. Zaznaczam przy tym, Qwerty, że nie tylko twój los będzie od tego zależał; wpłynie to na życie wielu podobnych Tobie, nie tylko w naszym kraju, ale również na świecie. Zdecydowana większość państw rozumie, że w tej kwestii równowaga musi być zachowana. Ten projekt, który jest wynikiem pracy trzech pokoleń, może zmienić świat. 

Pozostają jeszcze kwestie praktyczne. Jak wiesz, w dniu Twoich 18-tych urodzin, cała moja fortuna, którą dysponuję, przechodzi na Twój użytek. Wiesz, gdzie znaleźć szczegóły – kancelaria Wilson & Barrow w dowolnym czasie przedstawi Ci wszystko, o czym musisz wiedzieć. Zarówno pan Wilson, jak i jego wspólnik, pan Barrow, korzystają bardzo na naszej umowie i powiedzmy, że bardzo trudno byłoby im w dowolny sposób wyperswadować tę współpracę. Być może poinformowali cię do tego czasu, że zajmują się nie tylko interesami naszej rodziny, ale również naszych przeciwników. Taki jest biznes, niestety: hieny i lwy piją z tego samego wodopoju. 

Część pieniędzy jest ulokowana w nieruchomościach, część w papierach wartościowych. Ale większość zdeponowana jest w szwajcarskim banku o nazwie Credit Suisse, z siedzibą w Zurichu przy Paradeplatz, gdzie mój osobisty przyjaciel, Luca Glanzman, trzyma rękę na pulsie, że tak powiem… Na twoje życzenie, kancelaria Wilson & Barrow ma prawo zażądać dowolnej sumy obecnej na tym koncie, która zostanie przelana na Twój wybrany rachunek w Wielkiej Brytanii. To jest moja osobista umowa z naszymi partnerami. 

Jest jednak coś jeszcze… Widzisz, Qwerty, choć niewątpliwie jestem wdzięczny za to, że brytyjskie władze zajęły się naszym bezpieczeństwem na wiele lat, za nic nie ufam co niektórym ludziom, z którymi przyszło mi się układać. Tacy jak John czy Roger mają głowę na karku i wiem, że nie pozwolą wyrządzić Ci krzywdy. Ale kto wie, jak potoczą się ich losy? Roger ma córkę, o której musi myśleć (a wiem, co jest w stanie zrobić mężczyzna, który ma na celu dobro swojej rodziny), a praca Johna nie należy do najbezpieczniejszych. Biorę też pod uwagę zmiany we władzy i przeróżne inne okoliczności, które mogą wpłynąć na Twoje życie. Dlatego przygotowałem dla Ciebie inną opcję, która może okazać się dla Ciebie wyjściem z sytuacji, przynajmniej tymczasowym. 

Kolejną część powieści znaleźć można TUTAJ (kliknij na link).

Przypominam, że wszystkie rozdziały w porządku chronologicznym można znaleźć w poście TUTAJ

Poprzednie części książek można zakupić w wersjach papierowych na platformach Amazon lub ściągnąć za darmo jako ebooki na stronie beezar.pl. Linki poniżej: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz