piątek, 7 października 2016

Co myślą Brytyjczycy po Brexicie?

Zacznijmy od sprostowania tytułu: w prasie można spotkać wiele takich nagłówków: "po Brexicie". Brexit jednak jeszcze się nie zdarzył. Nastroje w kraju są za to bardzo różne, społeczeństwo jest bardzo podzielone, a rząd podąża niebezpieczną ścieżką... Niektórzy wiedzą już być może, że akcja powieści serii Qwerty'ego osadzona jest na południu Anglii. Pisałam je ponad 10 lat temu; gdybym pisała je wszystkie dzisiaj, być może wyglądałyby nieco inaczej. Więc co zmieniło się na Wyspach? 

Obraz pochodzi ze strony www.catholicherald.co.uk


Co to jest Brexit? 


Dla niewtajemniczonych, już wyjaśniam, o co chodzi: Brexit oznacza odłączenie się Zjednoczonego Królestwa (Wielka Brytania i Irlandia Północna) od Unii Europejskiej. 23 czerwca 2016 roku odbyło się w tej sprawie referendum i ok. 52% ludności opowiedziało się za wyjściem z UE. Premier UK, David Cameron, zrezygnował ze swojej funkcji i wycofał się z polityki, a władzę przejęła Theresa May. To na jej barkach spoczywa obecnie uruchomienie tzw. Artykułu 50 - prawnego zapisu UE regulującego wyjście kraju członkowskiego z Unii Europejskiej. 

Artykuł 50 nabierze mocy w przypadku UK, gdy władze tego państwa dostarczą władzom UE odpowiedni list, informujący Unię o ich chęci odłączenia się, pozostawiając w bloku 27 państw, nie 28, tak jak teraz. Gdy taka notyfikacja wpłynie do UE, UK i państwa członkowskie będą miały dwa lata na uzgodnienie warunków, na których Brytyjczycy pożegnają się z resztą. 

Obraz pochodzi ze strony The Guardian (LINK)

Ale jest problem…


I tu pojawia się problem. Jedną z podstawowych zasad funkcjonowania UE jest wolność przepływu ludności, która idzie w parze z równym traktowaniem wszystkich obywateli europejskich państw członkowskich. A UK chce mieć całkowitą kontrolę nad imigracją, wybierając i przebierając w ludziach, którzy mogliby przyjechać do kraju i w nim się uczyć lub pracować. 

Co ciekawe, UK taką kontrolę obecnie posiada w przypadku obywateli spoza Unii Europejskiej. Tych imigrantów jest więcej. Niestety, władze nie potrafią poradzić sobie z tymi przybyszami (mimo, że ich przyjęcie do kraju nie jest uzależnione od Unii Europejskiej). 

Aby przybliżyć Wam skalę problemu, dodam, że od ponad 10 lat takie publikacje brytyjskie jak "The Sun", "Daily Mail" czy "Daily Express" (innymi słowy brukowce), wyrażały się bardzo niepochlebnie o imigrantach. Na celowniku byli Polacy - i to przez dobrych kilka lat, co utwierdziło czytelników w przekonaniu, że przyjeżdżamy do UK tylko i wyłącznie w celu pobierania zasiłków, co jest kompletną bzdurą. Ale na celowniku byli także i inni: Bułgarzy, Czesi, Słowacy, Rumuni, Muzułmanie i właściwie każdy, kto się nawinął. Wypisywano o nas rzeczy w kontekście wyłącznie negatywnym (mieliśmy jakoby "zalać" rynek pracy i "kraść" pracę Brytyjczykom - co nie jest prawdą; przyczyniamy się w UK pozytywnie do ekonomii, a pracę się dostaje - poza tym Wielka Brytania ma obecnie najniższe bezrobocie w historii). 

10 lat. Przez dziesięć lat wiele osób do tych kłamstw się jednak przekonało. 

Obraz pochodzi STĄD (LINK)

Klasa robotnicza 


Trzeba znać też realia społeczne w Wielkiej Brytanii. Otóż istnieje tu wciąż silny podział klasowy. Jest klasa wyższa - ludzi bogatych; klasa średnia - to ci, którzy mają domy na przedmieściach i żyje im się komfortowo (taki właśnie Donald Gibble) i klasa robotnicza. 

Ci ostatni są słabo wyedukowani (z reguły) i są najbiedniejszą warstwą społeczną. To oni kupują i czytają tanie, kolorowe brukowce, nie jeżdżą z reguły za granicę (za wyjątkiem niektórych, podróżujących raz do roku na południe Hiszpanii, by się upić i opalić) i są obecnie najbardziej niezadowoleni z sytuacji w kraju. 

Rachu-ciahu, czyli rządy pana Camerona


I mają powód, by narzekać. Prawdziwym źródłem nieprzyjemności nie jest jednak imigracja, ale cięcia budżetowe i zasady, które wprowadziła partia konserwatystów w przeciągu ostatniej dekady. Obcięto bowiem fundusze na służbę zdrowia, szkoły i inne publiczne serwisy. A za kolejki do lekarza i w przyjmowaniu dzieci do przedszkola obwiniani są przyjezdni. 

David Cameron, były premier Wielkiej Brytanii; zdjęcie STĄD (LINK)

„Hejt” – crime 


Po czerwcowym głosowaniu, wiele niespełnionych osób – lub zwyczajnych przestępców – dopuszcza się aktów nienawiści (tzw. „hate crime”) w stosunku do osób zza granicy, mniejszości religijnych i, co za tym idzie, także osób urodzonych w Zjednoczonym Królestwie, ale „wyglądających” nie-brytyjsko (np. z afrykańskimi czy azjatyckimi korzeniami). 

Jednym z przykładów jest tutaj bulwersująca sprawa Arka J., którego gang nastolatków zamordował w Harlow. Zatrzymano sześciu; pięciu z nich właśnie wypuszczono na wolność, gdyż policja nie znalazła przeciwko nim dowodów. Polak został skopany na śmierć po tym, gdy członkowie gangu słyszeli, jak rozmawiał z kolegą po polsku. Jego znajomy przeżył atak, choć znalazł się w szpitalu. Więcej o tej historii TUTAJ

Arek Jóźwik został zamordowany w Harlow przez grupę 15-sto i 16-stolatków.
Zdjęcie wyszkuane na stronach The Independent (LINK)

Aby pozostać fair, trzeba jednak zauważyć, że gang nastolatków „czepiał się” już wcześniej wielu ludzi i policjanci byli bezsilni wobec nich, wiedząc jednak doskonale o kłopotach. Niewątpliwie, opowiedzenie się za Brexitem wyzwoliło w nich nowe odczucia i pewność siebie, co doprowadziło do śmierci niewinnego człowieka. Wiele osób poczuło zresztą, że obrażanie przedstawicieli mniejszości narodowych jest od teraz ok. I to robi. 

Wolność słowa pisanego


Opinie Brytyjczyków – jakże podzielone – poniekąd odzwierciedlają komentarze pod artykułami prasowymi brytyjskich portali. Oczywiście, jest to dużo tzw. trolli, jak wszędzie, ale rząd zdaje się nie przejmować zbytnio ksenofobicznymi hasłami. I tak na przykład, w wersji online dziennika „The Independent”, pod artykułem cytującym premier Wielkiej Brytanii, panią May, mówiącą że „martwić się o imigrantów to wcale nie jest rasistowskie”, znalazł się następujący komentarz:

„Ona ma rację, plus Polacy naprawdę martwią się, że zostaną najechani przez Rosję więc poprzez wysłanie ich wszystkich do domu robimy im przysługę jako że będą potrzebować wszelkiej pomocy jaką mogą uzyskać. Ich Rząd nam za to podziękuje. Warszawa potrzebuje swoich ludzi więc wypad.” (Interpunkcja pozostaje jak w oryginale.) 

Warto zauważyć, że 17 minut później luke1967 odpowiedział:

„ewidentnie żyjesz w czasach zimnej wojny w sumie to twój mózg się zaciął…….”

Oto "snapshot" powyższych komentarzy - źródło: The Independent

Z drugiej strony, Brytyjczycy nie stali się z dnia na dzień ksenofobami – nie wszyscy. Jedna z komentatorek „The Guardian” napisała tak: 

„Jest tutaj tak wiele obrzydliwych i oburzających komentarzy, jest mi wstyd, że jestem Brytyjką. Do wszystkich nacjonalistów: jak śmiecie udawać, że pełnicie rolę arbitrów w sprawie kto ma prawo tu być, a komu powinno się tego zakazać. Chcę wyrazić swoją wdzięczność dla wszystkich, którzy przyjeżdżają tutaj, by mieszkać i pracować w UK. Od obecnych i przyszłych członków mojej rodziny do kolegów i przyjaciół. Do sąsiadów – Węgrów, którzy się do nas uśmiechają i z nami rozmawiają; do lekarza – Australijczyka, który składa nas w całość; do sklepikarza – Hindusa, który sprzedaje nam gazety i do Niemców, którzy płacą moją pensję: Dziękuję.”

I jeszcze jeden: 

„Wstyd mi być białym Brytyjczykiem. Musieliśmy iść do naszego lokalnego szpitala w weekend, ponieważ mój tata jest poważnie chory. Otrzymaliśmy opiekę pełną uczucia i pomocy od ludzi, którzy pochodzą z całego świata. Czułem się całkowicie zawstydzony, że czytali oni gazety i widzieli w TV, że mogłaby zaistnieć najmniejsza wątpliwość, że oni są tu chciani, potrzebni i doceniani. Wstydźcie się, wyborcy za wyjściem z UE. CO ZAPOCZĄTKOWALIŚCIE?”

Przeważają jednak komentarze nawołujące do „odzyskania niepodległości kraju”, „lepszym traktowaniu Brytyjczyków, bo urodzili się w Wielkiej Brytanii”, niż innych nacji, a UE nazywana jest EUSSR, nawiązując do byłego Związku Radzieckiego. I to tylko te niektóre z „milszych” stwierdzeń. 

Obraz STĄD (LINK)


Terminologia Brexitu


W związku z referendum, wykształciły się też ciekawe twory językowe, które mnie, jako lingwistkę z zawodu, bardzo zainteresowały. Głosowanie odbyło się bowiem na zasadzie udzielenia prostej odpowiedzi: czy chcesz „remain”, czyli zostać w UE, czy „leave”, czyli opuścić UE. Jako, że wygrała strona „leave”, a ludziom takim jak naukowcy, pracujący w biznesie czy po prostu znającym Europę z własnych doświadczeń, to się nie podoba. Ich argumenty, zawierające dane, rzeczowe odpowiedzi i kalkulacje, spotykają się niezmiennie z dwoma stwierdzeniami: „nie umiecie przegrywać” i „remoaners”. Słowo „remoaner” to zlepek powyższego „remain” oraz „moaner” – od słowa „moan”, czyli „narzekać”. 

Leavers za to ochrzczeni zostali nie tylko ksenofobami, ale też „Brexshitters” (to ta brzydsza wersja) czy „Brexiteers”, po ksywce trzech panów, których Theresa May zatrudniła w celu przygotowania do procedury Brexitu, a którzy ten Brexit popierali podczas kampanii przed referendum. Ci panowie to Boris Johnson, David Davis oraz Liam Fox. A ich ksywka to „Three Brexiteers”, od „Three Musketeers” („Trzech Muszkieterów”) – tytułu jednej z najsławniejszych powieści mojego ulubionego autora, Alexandra Dumas, o którym wspominałam już nie raz, np. TUTAJ

Wynik referendum zmienił kraj


Wynik referendum zmienił kraj, to prawda. Dwanaście lat temu Wielka Brytania była przyjaznym, bogatym krajem. Dzisiaj jest tylko bogatym, aczkolwiek już nie długo, bo funt ciągle leci na łeb na szyję. Propozycje rządu porównywane są do tych z Niemiec lat 30-tych XX stulecia – nagłówki krzyczą o ksenofobii i niepokoju odnośnie traktowania ponad 3 milionów obywateli pochodzących z 27 pozostałych krajów unijnych, a także tych spoza UE – burzą się Australijczycy, Amerykanie… 

Obraz ten został znaleziony na TEJ STRONIE (LINK)

A jednak, z osobistego doświadczenia, mogę dodać, że Anglicy to tolerancyjny naród. Brakuje tu edukacji i partia konserwatystów podniszczyła kraj, tak. A jednak wartości brytyjskie, takie jak pomoc na cele charytatywne, otwartość na inne kultury i zwykły uśmiech do sąsiadów obok, pomagający utrzymywać pozytywne relacje, nie zniknęły. Wiele osób – nawet tych, którzy głosowali za wyjściem z UE, ponieważ myśleli, że przyniesie to korzyści ekonomiczne – jest oburzona obecną retoryką względem cudzoziemców, którzy tu się osiedlili, co zresztą widać w komentarzach powyżej. 

Nie wiem, jak to wszystko się skończy. Przedstawiona została nawet opcja, że Zjednoczone Królestwo się rozpadnie, ponieważ ani Szkocja, ani Irlandia Północna z UE wyjść nie chciały i teraz – zwłaszcza w przypadku Szkocji – rozważają dalsze dążenie do niepodległości. Ale mam nadzieję, że prawdziwa brytyjskość, ta kosmopolityczna i otwarta, zwycięży, a realia moich powieści pozostaną mniej więcej aktualne. 

Obraz STĄD

2 komentarze:

  1. Też często się zastanawiam do czego to w końcu doprowadzi bo choć mieszkam w Polsce, z przerażeniem czytam newsy o aktach przemocy wobec Polaków. Moja córka zawsze była zafascynowana Anglią i studiuje filologię angielską. Myślała, że może kiedyś tam wyjedzie, ale w obecnej sytuacji też patrzy z przerażającym niedowierzaniem na to co się zaczęło po referendum. Ostatnio nawet czytałyśmy artykuł, że Polakom coraz częściej zabierane są dzieci i nie wiem jaka jest tego skala, ale jednak to wszystko pokazuje, że Polak nigdy nie będzie czuł się tam jak u siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O zabieraniu dzieci nie wiem wiele - fakt, było o tym trochę w mediach, ale szczerze mówiąc, mam wrażenie, że dotyczy to jednak patologii (z tym, że tzw. social services, czyli pracownicy socjalni, są tu trochę bardziej skuteczni i działają szybiej niż w Polsce). Podkreślam przy tym, że to tylko moje odczucie, ponieważ nie znam konkretnych przykładów.

      Co zaś do przestępstw na tle narodowościowym - dochodzi do okropnych zdarzeń. Ale też nie można zapominać, że te przestępstwa są dokonywane przez huliganów i ludzi ze skrajnościami (zwykle politycznymi i mentalnymi...) To trochę jak koleś, który wjechał samochodem w tłum protestujących kobiet w Polsce. Możesz się nie zgadzać z czymś, ale czemu od razu atakować? Problem w tym, że policja słabo reaguje, a rząd nie potępia takich zachowań wystarczająco, jednocześnie utwierdzając coraz większą grupę ludzi w przekonaniu, że nie będzie dla nich konsekwencji, jeśli kogoś obrażą czy pobiją (a nawet zabiją...).

      Warto też zauważyć, że bardziej ekstremalne przestępstwa zwykle dzieją się w nocy, po imprezach i alkoholu. Niczego to nie usprawiedliwia, no ale jak się siedzi na ławce w parku o 1 w nocy i pije piwsko z kolegami, to jednak można się spodziewać poniekąd i kłopotów (tak się stało w przypadku 21-letniego polskiego studenta, którego pocięto butelką). Oczywiście, powtarzam, że niczego to nie usprawiedliwia. Powinno być w parkach bezpiecznie. Ale świat nigdzie nie jest idealny.

      Co do przyjazdu tutaj, to trudno mi powiedzieć, czy byłby to wciąż dobry pomysł. Obecnie chyba nie. Ale może się to wszystko za parę miesięcy uspokoi (jeśli rząd nie będzie podążał dalej ścieżką faszystowską...). Anglicy jako naród w większości są jednak w porządku i spotkało mnie z ich strony sporo miłych gestów. Żartujemy, że nasi sąsiedzi dodają dodatkową wartość pieniężną do domu, w którym mieszkamy, bo są tak mili i przyjaźni. :) Miejmy nadzieję, że władze trochę odkręcą obecną tendencję nacjonalistyczno-idiotyczną. Zobaczymy.

      Usuń